Mam 29 lat i nigdy nie świętowałam Dnia Ojca, nigdy. Zawsze chciałam przeskoczyć ten dzień, udawałam, że go nie ma, żeby czasem nie poczuć smutku, gniewu, złości, które czułam do swojego ojca, którego nigdy nie poznałam. Do dzisiaj:) Już od dawna jestem dla swojego wewnętrznego dziecka, matką i ojcem. Dbam o Dareczke od ponad roku, pokazuje jej, że teraz ja ją ochraniam, ja za nią stanę, obronię kiedy trzeba. Przez długi czas ona w ogóle nie czuła się ze mną bezpieczna, zapytałam ją, co jeszcze mogę dla Ciebie zrobić, żeby pokazać Ci, że ja naprawdę Cię słucham i będę dla Ciebie również ojcem i masz we mnie oparcie. Usłyszałam: zapiszmy się na kick boxing. To mnie zdziwiło, bo ja obcowałam z pilatesem.😊 Tak oto od 9 miesięcy trenuje kick boxing, a moje wew. dziecko skacze za każdym razem, kiedy zbliża się dzień treningu, szaleje, wygłupia się. Od dawna nie czułam lęku, od bardzooo dawna. Pokazałam jej, że chcę, potrafię i będę dla niej ojcem. Dzisiaj przejechałyśmy 32 km, zabrałam nas na lody, nad morze (jesteśmy uzależnione od gapienia się w morze i słuchania szumu fal),żeby się powygłupiać na plaży. To był nasz pierwszy, idealny dzień Ojca. Szczęśliwe my:)